wtorek, 13 marca 2012

Zostań wiecznie

-Spójrz, spójrz jak zniszczyło cię życie, jak działają na ciebie ludzie, jak zabija cię powietrze, którym oddychasz. Powoli od środka. Jesteś tego nieświadomy. Nikt nie jest, niestety. Dlaczego, gdy byłeś już na dobrej drodze nagle zawracasz i ponownie dokonując wyboru wybierasz tę złą. Tak dobrze ci szło. - słowa Nekito podziałały na mnie dołująco. Z resztą, rozmowy z nim zawsze kończyły się tak, że krew spływała w dół z moich rąk, a ja przecierając ją wyrzucałem zakrwawione chusteczki do kosza wyjąc z bólu, tak zajebistego bólu jaki nikt jeszcze nie czuł. Łzy jedna po drugiej moczyły mi podłogę w łazience. Niema nikogo kto mógłby mi pomóc, bo przecież nikt o tym nie wie. Po co ja to robię ? Jestem zmuszony sam przed sobą przyznać: Jestem tchórzem, cholernym tchórzem. Za każdą raną mam nadzieje, że to będzie ta, która mnie zabije.
-Naprawdę tego chcesz ? - spytał ciemnowłosy stojąc przede mną ze spuszczoną głową. Stałem wpatrzony w jego przepiękne włosy i nie wiedziałem co odpowiedzieć. - Nie zostawiaj mnie Hitoshi.
-Nie zostawię cię. - odpowiedziałem wtulając się w niego. Z zamkniętymi oczami przysłuchiwałem się dokładnie jego oddechowi.
Kropelki deszczu pukają w jego okno, jakby chciały nas obudzić lecz oboje broniliśmy się od utraty snu. Boimy się rzeczywistości.
Będąc z nim tak blisko jak jeszcze z nikim nie byłem, ból nie sprawiał mi już przyjemności. Właściwie nigdy tak nie było.
Nikogo nigdy nie kochałam i nikt nigdy nie kochał mnie. zawsze byłem sam. Każdego ranka budząc się nie miałem po co wstawać z łóżka. Poranny prysznic, kawa, śniadanie. Wychodzę z mieszkania od razu na zajęcia. Po drodze mijam mój ulubiony sklep. Kupuję coś słodkiego i idę dalej. Widzę uśmiechnięte twarze moich uczniów. Wiem jak wielką radość sprawia im gra na gitarze. Sam kiedyś się tak czułem. Kiedyś ona była dla mnie, a ja byłem dla niej.
-Widzę nową bliznę. - oznajmił Nekito nieprzyjemnym głosem.
-Skąd wiesz?
-Widzę. Zawsze wiem kiedy znów to robiłeś. Boli mnie tak samo jak Ciebie. Nie tnij się już, nie mogę na to patrzeć.
-Przecież tobie i tak nie zależy.
-Gdyby mi nie zależało nic bym nie mówił! - krzyknął spoglądając na mnie morderczym wzrokiem. - Ty nic nie rozumiesz ?! Czy ty naprawdę kurwa nic nie rozumiesz ?! Ja Cię kocham ! - wrzasnął spoglądając w moje zapłakane oczy. - Tak zajebiście Cię kocham ! - powtórzył przyciągając mnie mocno do siebie. - A ty mnie tak ranisz kiedy się krzywdzisz.
-Kochasz mnie z litości ?
-Nie, kocham Cię...bo Cię kocham. Po prostu. - przez to zacząłem jeszcze bardziej płakać. Powstrzymywałem się, ale to przerastało mnie.
-Ja Ciebie też. Bardzo Cię kocham. - szepnąłem do jego ucha nie próbując się oddalić choć o centymetr.
Kiedy w końcu w moim życiu coś się zmieniło na lepsze, nie dociera to do mnie. Czy to dziwne ? Serce bije mocno, a oddech staje się ciężki i płytki. Drżę przy Tobie, nie wiem czy płacze z żalu, czy ze szczęścia, nie wiem co jest silniejsze. Boje się, że kiedyś mnie zostawisz i znów będę sam tak jak kiedyś, ponownie będę cierpiał. Pozwolisz mi na to ? Pewnie, że pozwolisz bo odejdziesz ze smutnym spojrzeniem, a ja tymczasem znów będę wgryzał się we własną kanapę by powstrzymać sie od krzyku.
-Kochanie, nie płacz już. - mówisz do mnie lecz nie mam zamiaru posłuchać. - Hitoshi. - błagającym głosem prosił chłopak. Z każdym jego słowem wtulałem się w niego coraz bardziej. Bardzo go potrzebowałem, jego obecności, jego słów.
Starając się w końcu uspokoić, poszedłem do łazienki. Umyłem starannie twarz po czym wróciłem.
-Już dobrze ? - zapytał zmieszany niebieskooki.
-Tak, chyba tak. - odpowiedziałem nieobecny.
-Mogę coś dla ciebie zrobić ?
Zbliżyłem się do niego po czym chwyciłem jego ręce. Chęć płaczu znów mnie dopadła lecz zanim zacząłem ponownie płakać zdążyłem wydusić z siebie tylko: Zostań wiecznie.